O co właściwie chodzi z tym stylem? I czy to źle, że ma się jakiś styl? Chyba dobrze się wyróżniać z tłumu? Jeśli jakiś redaktor gwarantuje Ci zachowanie Twojego stylu w tekście, zastanów się, w jaki sposób mógłby tego nie zrobić?
Za styl uznaje się zbiór środków stylistycznych charakterystycznych dla wypowiedzi czy warsztatu literackiego autora. W ich skład wchodzi budowa zdania (składnia), dobór słownictwa (potoczne, żargonowe, wtrącenia gwarowe, terminologiczne), środki słowotwórcze (zestawienia, zdrobnienia) i fleksyjne (na przykład neologizmy).
Sposób wypowiedzi i to, jak piszemy, w zasadzie jest odzwierciedleniem naszego JA. Ukształtowanym na bazie naszych doświadczeń, przeżyć, relacji, kontaktów z ludźmi, wiedzy, tego, gdzie jesteśmy, co słuchamy, oglądamy i …tego, co czytamy.
Twój styl wypowiedzi (i pisania) zmienia się więc wraz z wiekiem. Przyznaj, jak trudno było Ci zapisać myśl w szkole podstawowej, co zmieniło się teraz? Na czym więc polega zadanie redaktora, który „nie powinien” ingerować w styl? Oczywiście, że powinien ingerować w styl autora, jeśli widzi coś, co nie pasuje do formy wypowiedzi, jaką wybrał autor.
Przede wszystkim tekst powinien być dostosowany do odbiorcy. Styl potoczny nie będzie nadawał się do pracy naukowej (nawet jeśli Twój promotor sądzi inaczej). Styl naukowy nie nadaje się do instrukcji gry. A styl literacki, który znosi wiele, ma jednak swoje zasady i należy się ich trzymać.
Twój styl wypowiedzi to także nadmiar zdrobnień (usuwam), liczne powtórzenia (których listę przedstawiam autorowi), sformułowania, (które tylko ty i grono Twoich znajomych jest w stanie rozszyfrować), wyrażenia gwarowe, błędna fleksja i odmiana. To tylko niektóre z takich stylistycznych potknięć.
W każdym razie, uważam, że warto mieć swój STYL. W redakcji wszystko można poprawić, a bez tych „kwiatków” nasz język potoczny byłby dużo uboższy.